• Hydrant – a sprawa polska

    W naszym podwórku (wracam do lat mojego dzieciństwa) niewiele mogło się ukryć. Wszelkie swary, kłótnie i porachunki rozgrzewały nas wszystkich – dlatego z zaciekawieniem przyglądaliśmy się jak idzie „nowe” w postaci ogrodowego węża, jaki pan Stasiek zafundował swojej żonie – Leokadii. Przez skórę czuliśmy, że nie może to skończyć się dobrze – dla pana Staśka, oczywiście.Pani Leokadia od lat podlewała grządki czerpiąc konewką deszczówkę z odrapanej beczki...